Polska igra z ogniem. Za mało środków przeznaczamy na administrację publiczną, nie doceniamy fachowców pracujących w spółkach zarządzających infrastrukturą krytyczną, narażając się w ten sposób na poważne zagrożenia.
- Na co za mało środków w budżecie?
- Polska oszczędza na bezpieczeństwie
- Więcej środków na szpitale i wodociągi
- Nie wystarczy dosypać pieniędzy
- Zdrajcy bez prawa do emerytury?
- Pracownik policji na pensji minimalnej? To niebezpieczne
Na co za mało środków w budżecie?
W programie "Gość Infor.pl" zarówno publicysta tygodnika "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha, jak i przewodniczący Związkowej Alternatywy i kandydat na Prezydenta RP Piotr Szumlewicz, zwrócili uwagę na niepokojąco niskie środki w budżecie na rok 2025, przeznaczone na instytucje państwowe o znaczeniu krytycznym. Ich zdaniem w sytuacji konfliktu zbrojnego, czy działań związanych z wojną hybrydową, może mieć to opłakane skutki.
Polska oszczędza na bezpieczeństwie
- Budżet jest źle skonstruowany, bo nie ma w nim naprawdę ważnych wydatków - mówił Piotr Szumlewicz. - Na bezpieczeństwo, pojmowane dość wąsko, znalazło się 4,7 proc. PKB, a to się zbliża do 200 miliardów złotych. Nie mówię, że należy na tym znacznie oszczędzać, jednak rządzący pojmują bezpieczeństwo zbyt wąsko, bo przecież częścią bezpieczeństwa kraju są również szpitale, wodociągi, lotniska, kolej czy infrastruktura komunikacyjna, a także Krajowa Administracja Skarbowa, ZUS, urzędy miejskie - wskazał szef Związkowej Alternatywy.
Więcej środków na szpitale i wodociągi
Szumlewicz wymienił instytucję, które jego zdaniem potrzebują więcej środków na działanie.
- Widzimy co się działo w sprawie powodzi: chaos totalny, brakowało pracowników pomocy społecznej, w tych miejscach, gdzie doszło do katastrofy, a wyobraźmy sobie teraz atak Rosji na Polskę. Te braki wyszłyby na jaw w sposób przerażający. Za mało pieniędzy przeznaczamy na instytucję, które powinny budzić zaufanie społeczeństwa w trudnych sytuacjach, uspokajać obywateli, że państwo sprawnie funkcjonuje. Proponuję cięcia w świadczeniach pieniężnych, a radykalnie zwiększyć środki na sektor publiczny, usługi i sektor samorządowy.
Nie wystarczy dosypać pieniędzy
Zdaniem Łukasza Warzechy głównym problemem nie jest brak środków, ale zła organizacja urzędów, szpitali czy instytucji. Publicysta podał przykład różnic w jakości i sprawności świadczonych usług przez poszczególne szpitale.
- Struktury państwa nie zadziałały, mieliśmy test podczas powodzi - mówił Łukasz Warzecha. - Nie chodzi jednak o to, że brakuje pieniędzy, ale jeśli nie będziemy mieć pomysłu na to, jak zreorganizować niewydolne instytucje, bardzo uważnie sprawdzić co tam nie działa, a może nie działać złe zarządzanie czy złe przepisy, to te pieniądze znikną jak w jakimś worku bez dna - zauważył publicysta "Do Rzeczy".
Zdrajcy bez prawa do emerytury?
- Co do diagnozy się zgadzam. Jeżeli chodzi o urzędników administracji wynagrodzenia powinny wzrosnąć - dodał Warzecha, wskazując, że należałoby się zastanowić nad zaszczepieniem na polskim gruncie zasad z USA, gdzie urzędnik, który podejmie współpracę z obcym wywiadem czy przestępcami, trafi nie tylko pracę, ale też prawo do emerytury i ubezpieczenia społecznego.
Pracownik policji na pensji minimalnej? To niebezpieczne
- Potrzebna jest potężna podwyżka płac w sferze budżetowej. U nas w związku są pracownicy cywilni policji i ja zawsze mówię, że to prawdziwi patrioci. Bo pracować za płacę minimalną na stanowiskach specjalistów, które na rynku prywatnym są wynagradzane 10 000 zł brutto. Spotkałem się ostatnio z tym, ze człowiek, który miał dostęp do danych niejawnych miał wynagrodzenie rzędu 4700 zł brutto.
- To jest słabe państwo, podatne na działania agentur, w tym rosyjskiej. Potężna podwyżka płac w budżetówce, nawet 50 proc. byłoby tym, co zabezpieczyłoby sektor publiczny - mówił Piotr Szumlewicz, dodając, że potrzebne są również działania na polu ograniczenia nepotyzmu, wprowadzenia uczciwych zasad nominacji i konkursów na kluczowe stanowiska.