Szpitale powiatowe potrzebują stabilnego źródła finansowania
REKLAMA
REKLAMA
Jaka jest kondycja finansowa szpitali powiatowych?
REKLAMA
- Ogólnie jesteśmy na minusie. Już rok 2017 szpitale powiatowe zamknęły ze stratą, a szacujemy, że w 2018 roku wyniki pogorszyły się trzykrotnie. To są dane pozyskane z przeprowadzonego przez Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych i Związek Powiatów Polskich badania ankietowego, w którym wzięło udział 98 szpitali powiatowych. Z badania tego wynika ponadto, że poprawa wyniku finansowego nastąpiła jedynie w 12 podmiotach. Rok 2017 szpitale powiatowe, które wzięły udział w badaniu, zamknęły ze stratą wynoszącą 78 mln zł. Szacowany, podkreślam - szacowany, wynik finansowy za ubiegły rok to aż minus 257 mln zł.
Jakie są przyczyny tej sytuacji?
- Pierwotną jest oczywiście niedofinansowanie ochrony zdrowia w Polsce. Po prostu wydatki na ten cel rosną zbyt wolno. Proszę zauważyć, że zgodnie z przepisami ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych na finansowanie ochrony zdrowia w 2019 roku planuje się przeznaczyć nie mniej niż 4,86% PKB. Dla porównania w innych państwach udział ten wynosi: Kanada 10,4%, Niemcy 11,3%, Francja 11,5%, Szwecja 10,9%, Hiszpania 8,8%. Węgry 7,2%. Czechy i Słowacja po 7,1%, Słowenia 8%. Estonia, która jeszcze 2002 roku miała wskaźnik niższy od Polski o 0,9%, w 2017 roku odnotowała nakłady na służbę zdrowia na identycznym jak Polska poziomie. Jednocześnie mamy sytuację, w której ustawodawca przyjmuje rozwiązania, które powodują, że nie wszystkie środki trafiające do Narodowego Funduszu Zdrowia z opłacanej przez obywateli składki są przeznaczane na bezpośrednie zabezpieczenie potrzeb zdrowotnych społeczeństwa. Przykładowo w wyniku uchwalenia ustawy z 21 lutego 2019 r. o Agencji Badań Medycznych NFZ zobowiązany jest przekazywać nowo utworzonej agencji 0,3% planowanych należnych przychodów z tytułu składek na ubezpieczenie zdrowotne.
Zobacz: ZUS
Na kondycję finansową szpitali duży wpływ mają także wydatki na wynagrodzenia, w tym na podwyżki…
- Faktycznie, koszty osobowe to spora pozycja w budżetach szpitali powiatowych. Jak pokazało badanie ankietowe przeprowadzone przez ZPP, w 2018 roku na koszty osobowe i umowy cywilnoprawne szpitale powiatowe wydały 3,63 mld zł. To aż o 440 mln zł więcej niż w 2017 roku.
Z badania, o którym Pan wspomniał, wynika także, że w szpitalach zaczyna brakować łóżek…
- To z kolei efekt norm zatrudniania pielęgniarek. Odnośnie do przeprowadzanej i planowanej likwidacji łóżek - odpowiedzi udzieliły 92 podmioty, które zaraportowały, że liczba łóżek zmniejszy się o 2557 (w 73 szpitalach). Jedynie 19 szpitali nie planuje likwidacji łóżek. Podsumowując, podnoszenie standardów zatrudnienia i deklarowanie podwyżek dla wybranych grup pracowników medycznych przyczyniają się do drastycznego pogarszania się sytuacji szpitali powiatowych. Wymaga ona podjęcia przez resort zdrowia i NFZ natychmiastowych działań wspierających. Bez nich istnieje poważne ryzyko pogorszenia się dostępności świadczeń medycznych dla obywateli.
Może ta zła kondycja finansowa szpitali powiatowych to efekt złego zarządzania?
- W sytuacji, w której przytłaczająca większość powiatowych podmiotów leczniczych boryka się z problemem narastającego zadłużania, brakiem środków na wynagrodzenia dla pracowników czy utrzymaniem płynności finansowej, takiego stanu rzeczy nie można tłumaczyć błędami po stronie osób zarządzających tymi placówkami.
Jakie są postulaty Związku Powiatów Polskich, aby sytuację w zakresie ochrony zdrowia, a więc także sytuację finansową szpitali powiatowych, poprawić?
- Przede wszystkim szpitale powiatowe potrzebują stabilnego źródła finansowania. Dlatego - w naszej ocenie - konieczny jest niezwłoczny wzrost wyceny świadczeń o 15% we wszystkich rodzajach świadczeń, co pozwoli na ustabilizowanie sytuacji w 2019 roku. Kolejnym zagadnieniem jest kompleksowe uregulowanie sytuacji płacowej w obszarze ochrony zdrowia. Nie kwestionujemy zasadności podnoszenia wynagrodzeń dla pracowników medycznych, jednak nie powinno być to robione w sposób wywołujący poczucie krzywdy po stronie pominiętych grup zawodowych i stawiający w trudnej sytuacji osoby zarządzające samorządowymi podmiotami leczniczymi. Konieczny jest zatem powrót do idei regulacji płacowych w jednym akcie prawnym, przy jednoczesnym zapewnieniu podmiotom leczniczym udzielającym świadczeń gwarantowanych, środków finansowych adekwatnych do wymaganych przez prawodawcę i NFZ standardów zatrudnienia.
A w jaki sposób rozwiązać problem brakujących w szpitalach pielęgniarek?
- Tutaj oczywiście decydujące znaczenie mają kwestie finansowe, płacowe. Ale nie tylko. Zmiany wymaga także system kształcenia osób, które w zawodzie pielęgniarki chcą pracować. Proszę zwrócić uwagę, że zawód pielęgniarki jest obecnie jedynym zawodem medycznym, którego nauka odbywa się na studiach stacjonarnych.
To, o ile wiem, ma się zmienić…
- Tak, ale projekt nowelizacji ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, przewidujący możliwość kształcenia w tych zawodach na studiach niestacjonarnych, został skierowany do konsultacji prawie rok temu i do dzisiaj nie ma żadnych postępów w pracach nad nim. Brak tej regulacji uniemożliwia de facto osobom pracującym kształcenie i zmianę zawodu.
Może rozwiązaniem jest zatrudnianie pielęgniarek zza naszej wschodniej granicy?
- Z pewnością jest to pewne rozwiązanie, zwłaszcza że w przypadku osób pochodzących z Ukrainy czy Białorusi bariera językowa w postaci wymogu znajomości języka polskiego jest możliwa do pokonania. Jednak i w tym zakresie nie zauważamy skutecznych działań władz centralnych, które w realny sposób ułatwiłyby szpitalom powiatowym pozyskiwanie kadr z tych krajów. Powinniśmy jednak szukać rozwiązania problemu braków kadrowych bazując na krajowych zasobach.
Dziękuję za rozmowę. ©℗
Podstawa prawna
-
art. 1, art. 8, art. 14,131c, 131d ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (j.t. Dz.U. z 2018 r. poz. 1510; ost. zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 447)
REKLAMA
REKLAMA